W latach 70-tych bardzo modne były postaci które przekraczały prawo i postępowały a-moralnie w słusznej sprawie (Brudny Harry, Paul Kersey). Ten trend nie mógł ominąć i westernów. Mamy tu dobrodusznego pacyfistę, który po śmierci swoich bliskich, powoli przeistacza się w taką samą bestię jak ich oprawcy. Trzeba jednak przyznać- reżyser tak zgrabnie poprowadził opowieść że jasno pokazuje że to praworządny Gutierrez ma rację, to i tak kibicujemy Kilpatrickowi, mimo jego okrutnych metod. Postawy bohaterów są bardzo dyskusyjne, twórcy nie zaniedbują psychologicznej warstwy filmu- to duże zalety. W filmie akcji nie brakuje również, do tego duża dawka przemocy, nawet jak na western lat 70-tych. Całość jest warta polecenia.